Chłopcy, kórzy jeżdżą konno to geje? - Stereotypy i mity na temat koniarzy.

Hej wszystkim!
Dzisiaj, jak możecie się domyśleć po tytule, przygotowałam kilka (moje kilka, czy ludzkie kilka?) stereotypów na temat koniarzy.  Poprosiłam na uwaga, uwaga zapytaj onet o napisanie mi gdzieś, coś, kiedyś zasłyszanych mitów, plotek, a po przeczytaniu ich wszystkich mam ochotę powiedzieć tylko jedno: Koniarze to bezduszne, śmierdzące snoby. Ale dlaczego, zaraz się dowiecie:

1. Koniarze się nie myją - to śmierdzące, brudne oszołomy.

My jeźdźcy, tyle jesteśmy w stajni, no to śmierdzimy, nie? No nie myjemy się na pewno. Ale nie, jeźdźcy to normalne, czyste, schludne osoby. Czasem nawet bardziej schludne niż jakieś inne. Są zapachy, których normalni, nie jeżdżący ludzie no nie lubią, czytaj: zapach stajni, to samo można powiedzieć o siłowni, że nie lubi się zapachu potu, albo o bibliotece, że nie lubi się zapachu książek i kurzu, a niektórym się to podoba. Tak, dla koniarzy, zapach koni, stajni jest przyjemny i nie odpychający. Smród pojęciem względnym. A poza stajnią, my naprawdę się myjemy.


2. Jeździectwo to sport tylko dla dziewczyn, a chłopak, który jeździ konno na 100% jest gejem

Nie wiedzieliście? Krzyczyński, Kiecoń, Grzegorzewski, oni wszyscy, tak naprawdę to... Homoseksualiści... Stereotyp wszystkim nam myślę dobrze znany, jest on oczywiście mylny. Wszystkie największe konkursy są wygrywane często, aby nie powiedzieć zwykle przez mężczyzn, na parkurach dużych imprez jeździeckich jest ich więcej niż kobiet, w ujeżdżeniu sprawa wygląda trochę inaczej, poziom "płci" jest trochę bardziej wyrównany. Jeździectwo jest sportem dla wszystkich, na ma co nad tym dłużej dyskutować, tak po prostu jest.
Teraz nasz "ulubiony" stereotyp, jako koniarzy:

3. Wszyscy jeźdźcy krzywdzą konie samą jazdą na nich.

Daję stronnictwu "SQ", które możliwe, że utworzyło się już na tym blogu, chwilę na przetrawienie wiadomości i wyrażenie swojego oburzenia w komentarzach, że ów stereotyp jest tylko kolejnym, mylnym stereotypem. Wiecie, te sprawy: wędzidło boli, ostrogi złe, bat zły (nawet ujeżdżeniowy, tylko do pokazu), popręg dusi konia, w ogóle jazda konna... Krzywdzi konie, co tu dużo mówić. Na ten temat często wypowiadają się osoby, które średnio znają się na koniach. Pomoce, typu wodze, ostrogi, bat, rzeczywiście (w szczególności ostrogi) mogą sprawić ból koniowi i go skrzywdzić, ale nie umiejętnie używane. Jeśli trener pożycza jakiemuś swojemu uczniowi ostrogi, aby wsiadł w nich na tego, a tego konia, z pewnością wie co robi i ma pewność, że dziecko nie zrobi mu krzywdy. Oczywiście - każdy może mieć swoje zdanie, ideologię na ten temat, ale nie popadajmy w skrajności, zwyczajnie się na tym zatrzymajmy.

4. Masz konia? Z pewnością nosisz w kieszeni duże miliony. Jesteś księżniczką i szastasz pieniędzmi na prawo i lewo. 

Tutaj mamy taki trochę stereotyp, trochę prawdę. Jeśli jeździmy sportowo (zawody i te sprawy) musimy mieć coś tam na nieprzewidziane, lub przewidziane, nie niezbędne wydatki. Ale taka rekreacyjna jazda konna, gdzie chcemy się rozwijać, ale nie do jakiegoś etapu "Grand Prix", czy "Badminton Horse Trails", że chcemy jeździć, ale nie startować co tydzień w zawodach, wygrywając na koniu za 80 000, to myślę, że taka jazda konna mieści się w budżecie przeciętnego obywatela, bez żadnych zrywów typu; pójdę na jazdę i będę głodować przez miesiąc. Inaczej wygląda sytuacja z koniem, bo to faktycznie trochę większy wydatek (czytaj więcej tutaj), ale to też nie jest tak, że jak ktoś ma konia, to na 100% jest super bogaty. Jest wiele osób, które zarabiają przeciętnie, mają konia i potrafią należycie utrzymać go i siebie. Owszem, często wydają na jakieś tam rzeczy dla konia, np. jedzenie, znacznie więcej niż dla siebie, ale to kosztem odjęcia sobie jakiś tam innych  nie-niezbędnych przyjemności. Więc to jest coś kosztem czegoś. 

5. Jeździectwo to nie sport, ty tylko siedzisz na koniu. Jesteś leniwa/y.

To ideologia mojego nauczyciela w-f, do czasu, gdy na szkolnym wyjeździe integracyjnym, podczas egzaminów gimnazjalnych, pojechaliśmy do ośrodka przy którym była stajnia. Od razu zmienił stosunek do mnie. W niektórych przypadkach, naprawdę tak jest (z siedzeniem na koniu), szczególnie, kiedy zaczynamy jeździć, tylko "siedzimy na koniu" i ewentualnie wykonujemy jakieś łatwe ćwiczenia, aby oswoić się z koniem i nie bać się go. Ale potem, już nawet nauka anglezowania, czy pierwsze galopy to nie jest tylko siedzenie, gwarantuję. Moja rada? Posadźcie kogoś takiego na konia, niech przeanglezuje z 10 kółek, na lonży oczywiście i zobaczymy czy wypowie się tak samo. Bo niektórzy, dopóki sami tego nie doświadczą, nie potrafią przyjąć do wiadomości, że coś takiego może faktycznie zmęczyć.

6. Małe dzieci nie powinny jeździć na dużych koniach.
Jedyny stereotyp, z którym się zgodzę. Bo faktycznie, nie powinny. Bo kości dzieci jeszcze się rozwijają; dzieci mają miększe kości niż dorośli, bo ich organizm nie jest jeszcze do końca "pernamentnie ukształtowany". Uważam też, że a małe dzieci w ogóle nie powinny wsiadać na konia, a sytuacja pogarsza się, gdy maluszka, takiego naprawdę maluszka wsadzimy na dużego konia. Siedzenie przez dłuższy czas w dużym rozkroku przez dziecko nie jest ani wygodne, ani zdrowe, na dłuższą metę w przyszłości mogą pojawić się komplikacje, więc myślę, że wsadzanie dzieci na duże konie, w ogóle nie powinno występować. Co innego kucyki. 

I to już wszystko w tej notce, chciałam, żeby przykładów było więcej, ale chyba dostatecznie się rozpisałam, aby to pominąć. Dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzieli na pytanie; jeśli znacie jeszcze jakieś stereotypy, możecie pisać, ja zaktualizuję notkę i je też opiszę (≧ω≦)
Witchy xxx












Komentarze

Popularne posty